top of page
Compressed IMG_4201 (1).JPG

Żeglarski blog

Witamy na blogu Sailingmint, gdzie dzielimy się wartościowymi treściami opartymi na naszym doświadczeniu żeglarskim w różnych regionach.

Jeśli jesteś ciekaw, jak zaplanować swoją następną wyprawę żeglarską (z doświadczeniem lub bez), dowiedz się więcej o tym, jak możesz zaplanować swój rejs z nami!

Zdjęcie autoraSara Leal

Rejs wokół Majorki

Zaktualizowano: 7 sty

Wczesnym rankiem kapitan Alex był już w porcie w Palma de Mallorca, nadzorując przygotowania jachtu, który miał przyjąć załogę na nadchodzący tydzień, Sun Odyssey 440 z 2020 roku. Na szczęście jacht był gotowy przed południem, więc Alex wykorzystał ten czas, aby poznać łódkę i przygotować się do rejsu, czekając na przybycie pozostałych członków załogi.


Po obiedzie przybyli pierwsi dwaj członkowie załogi. Po zakwaterowaniu w kabinach przyszedł czas na otwarcie powitalnej butelki wina i poznanie się nawzajem. W przeciwieństwie do innych tygodni czarterowych organizowanych przez Sailingmint, gdzie załoga składa się z grupy osób, które się znają (rodzina lub przyjaciele), a jacht i doświadczenie są rezerwowane razem, w tym tygodniu miejsce na łodzi sprzedane było jako indywidualna kabina. Oznaczało to, że członkowie załogi się nie znali, z wyjątkiem dwóch przyjaciół, którzy zarezerwowali kabinę razem. Dlatego pozytywna atmosfera na łodzi nie była zagwarantowana przez wcześniejsze relacje między członkami załogi, ale była tworzona od samego początku.

Alex i pierwsi członkowie załogi zajęli się zakupami, a niedługo potem przybyli pozostali trzej członkowie z lotniska. Po zakwaterowaniu nowych członków załogi, cała grupa udała się na kolację do centrum Palma de Mallorca. Na szczęście jedzenie na Majorce i Menorce to zazwyczaj bardzo pozytywne doświadczenie. W przeciwieństwie do innych popularnych miejsc żeglarskich, takich jak Chorwacja, na Balearach można w większości restauracji cieszyć się pysznymi daniami.

Pierwsza wspólna kolacja dała okazję członkom załogi do wyrażenia swoich oczekiwań dotyczących rejsu. Jako kapitan, Alex zawsze dba o to, by załoga wiedziała, że rejs i wakacje jest dla nich. W tym przypadku załoga ustaliła, że chce, aby rejs był związany z "kuchnią i owocami morza", wokół Majorki. Oznaczało to, że noce będą spędzone w małych portach i marinach, a nie na kotwicy, aby załoga mogła cieszyć się posiłkami z owocami morza w lokalnych restauracjach.

Analizując prognozy wiatrowe na nadchodzący tydzień, Alex zdecydował, że najlepszym rozwiązaniem będzie trasa w kierunku wskazówek zegara, podążając wybrzeżem majorki, aby okrążyć wyspę i odwiedzić jej słynną północno-zachodnią część. Po ustaleniu trasy załoga wyruszyła rano, aby zjeść śniadanie już zakotwiczona w błękitnej turkusowej zatoce. Po przyjemnym posiłku żegluga kontynuowana była w kierunku Port de Soller, mijając piękną latarnię Cala Figuera. Pomimo, że kołysanie jest stałym elementem żeglowania na Balearach, udało się znaleźć osłoniętą zatokę na lunch, a następnie udać się do celu dnia. O 1900 pierwszego dnia łódź była sprawnie zacumowana w Port de Soller, a załoga wyszła na zwiedzanie okolicy. Port znajduje się na naturalnej zatoce, marina jest dobrze wyposażona (w tym basen i bar koktajlowy), a stare miasto jest urokliwe z dobrymi restauracjami.

Drugi dzień żeglugi rozpoczął się dość wcześnie, aby udać się do Sa Calobra, wspaniałej zatoki otoczonej wysokimi klifami i plażą. Ponieważ dostęp drogą lądową możliwy jest tylko po długiej wędrówce, dotarcie do miejsca kotwiczenia łodzią rano dało załodze przywilej cieszenia się piękną plażą całkowicie dla siebie, co było jednym z punktów kulminacyjnych rejsu. Podczas gdy jacht był zakotwiczony, załoga mogła pływać blisko niego lub dotrzeć na brzeg na pontonie, aby zwiedzić okolicę. Jak mówi Alex: „To jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie odwiedziłem na Balearach”.


Po śniadaniu, zanim tłumy wypełniły plażę, przyszedł czas na żeglugę w kierunku portu Pollenca. Dzięki dobrym wiatrom była to dobra okazja do cieszenia się żeglugą, z łodzią przechyloną i załogą doświadczającą prawdziwego żeglowania. Wkrótce port Pollenca znalazł się w zasięgu i nadszedł czas, aby zacumować łódź na lunch. W przeciwieństwie do Chorwacji, gdzie porty zazwyczaj znajdują się w samym centrum miasta, na Majorce porty są trochę dalej, bardziej tradycyjnie charakteryzujące się betonowymi falochronami i sprzętem rybackim. Oznacza to, że moment „wow” po przybyciu nie następuje od razu przy cumowaniu, ale z pewnością przychodzi po przejściu główną ulicą prowadzącą do centrum miasta.

Z Pollenca trasa wiodła przez przylądki na północy w kierunku zatoki, która oferowała oryginalny niebieski odcień wody, „tiffany blue” zamiast turkusowego. Dzieje się tak z powodu trawy pod wodą w tym chronionym obszarze, gdzie nie wolno rzucać kotwicy, aby nie zakłócać środowiska. Faktycznie, lokalne władze Posidonii zweryfikowały miejsce kotwicy jachtu, aby sprawdzić, czy przestrzega ona ograniczeń, a po potwierdzeniu, że wszystko jest dobrze, dały „zielone światło”.

Kolejnym celem była Cala Ratjada, gdzie załoga zakończyła dzień, ale nie bez rozkoszowania się najlepszym jedzeniem całego tygodnia.

Rankiem następnego dnia kapitan Alex postanowił cofnąć trasę trochę, aby poczekać, aż falowanie uspokoi się przed skierowaniem się na południowy wschód. Czas oczekiwania spędzono na plaży, a załoga wybrała się na lunch w barze na plaży z widokiem na jacht.

Po poprawie warunków można było udać się do Puerto Colon, regionu z niesamowitymi jaskiniami, Coves del Drach. Ciekawostką jest, że Alex i członkowie załogi nie byli jedynymi gośćmi Puerto Colon tego dnia, ponieważ katamaran Rafaela Nadala również był w zacumowny w porcie. Po raz kolejny, zgodnie z tematem tygodnia, dzień zakończył się kolejnym bardzo udanym posiłkiem w marinie.

Tego dnia powietrze było pełne piasku z Sahary, który stworzył osobliwą mgłę, deszcz pokrył piaskiem cały pokład. Jednostki były praktycznie całe pokryte piaskiem, jakby miały własną prywatną plażę zamiast pokładu i kokpitu. Dlatego dzień zaczęto od mycia jachtu z piasku, a dopiero potem udano się do Cala Varques. Załoga opuściła jacht, aby zobaczyć jaskinie od środka na pontonie, pochodzić po okolicy i spędzić miło czas na plaży.


W przeciwieństwie do poprzednich nocy, tym razem dzień zakończył się poza portem, w zatoce Cala Arsenal, z kotwicą rzuconą na środku lecz jachtem blisko brzegu w turkusowej wodzie mając cumy rufowe zaczepione do skałek.

I tak, nadszedł ostatni dzień rejsu i załoga przygotowała się do wczesnego wyjazdu, aby szybko pokonać dystans do mariny. Po drodze był jeszcze czas na krótki postój w zatoce na śniadanie oraz szybki wypad do Cala Pi, skrócony przez obecność fal.

Po przybyciu do mariny Alex zdołał jeszcze raz pokazać swoje umiejętności, wpasowując łódź w bardzo ciasne miejsce w porcie. Podniósł odbijacze, było bardzo mało miejsca, a mimo to armator z kei zachęcał Alexa do cumowania.


Czy to z powodu udanego manewru, czy z powodu świetnego tygodnia żeglarskiego, prawda jest taka, że załoga była w nastroju do świętowania. Okazało się, że duch załogi pasował do atmosfery regat, które odbywały się w marinie. Podsumowując, dzień i cały tydzień zakończyły się bardzo pozytywnie, w atmosferze zabawy i ogólnego poczucia dobrze spędzonego czasu.

Następnego dnia nadszedł czas pożegnań, a w imieniu Alexa i Sailingmint, nie możemy się nie podziękować załodze za zaufanie, zaangażowanie i wkład w uczynienie tego czasu żeglarskiego na Balearach tak niezapomnianym doświadczeniem.

Zainspirowany? Chcesz dowiedzieć się więcej?
 

lub zadzwoń +48 510 107 997

bottom of page